Siedząc przedwczoraj pijąc kawę w kawiarni Sądu Okręgowego w Częstochowie w oczekiwaniu
na zaprzysiężenie na biegłego sądowego w zakresie bhp przeglądałem
LinkedIn. W pewnym momencie uświadomiłem sobie jedną smutną rzecz o
behapowcach. Mówiąc czy pisząc doradca biznesowy, doradca gospodarczy,
doradca w prowadzeniu bezpiecznie biznesu niestety chyba nikt nie ma na
myśli specjalistów ds.bhp. Niektórzy przedsiębiorcy czy menedżerowie
wręcz mówiąc określenie behapowiec wypowiadają to w taki sposób jakby
chcieli powiedzieć „wystaw te zaświadczenia i fakturę i nie zawracaj mi
głowy”, często też uważają bezpieczeństwo pracy jako konieczny obowiązek
i koszt, a nie jak zysk przedsiębiorstwa. Znam niewielu pracodawców i
menedżerów którzy na bezpieczeństwo pracy patrzą kategoriami:
„bezpieczny i pracujący ergonomicznie pracownik to wydajniejszy
pracownik” a wydajniejszy pracownik to zysk dla przedsiębiorstwa.
Niewiele jest firm gdzie podejście takie jak u jednego z naszych
klientów - firma handlująca produktami chemicznymi (prowadzi tylko
działania z zakresu logistyki tj. nie przepakowują i nie przelewa chemii
którą sprzedaje a tylko magazynują) tam osoby odpowiedzialne za procesy
tworzą instrukcje bhp i bezpieczeństwa procesów, oceny ryzyka dla
stanowisk i inną wymaganą dokumentację. My jako podmiot wykonujący
zadania służby bhp tylko opiniujemy te dokumenty oraz pomagamy szkolić
pracowników oraz współorganizujemy ćwiczenia z zakresu reagowania w
sytuacjach awaryjnych. Nigdy nikt w tej firmie nie oczekiwał aby za
niego coś zrobić co najwyżej podpowiedzieć jak zrobić. W wielu nawet
dużych zakładach jest to podejście nieoczywiste bo tam osoby kierujące
pracownikami lub odpowiedzialne za proces czy obszar chcą aby za nie coś
zrobić lub aby poprowadzić je „za rączkę” podczas takich opracowań.
Często
spotykam się podczas rekrutacji lub zapytań klientów o wsparcie iż
warunkiem koniecznym jest znajomość języka angielskiego w stopniu
komunikatywnym (cokolwiek by to nie oznaczało). Brane jest również pod
uwagę doświadczenie (najczęściej chodzi o staż pracy i branże w których
się pracowało). Prawie nikt nie weryfikuje kompetencji merytorycznych
kandydatów, bo i kto miałby to robić. Umiejętności językowe są
wykorzystywane od czasu do czasu, a znajomość praktyczna wymagań prawa
musi być wykorzystywana codziennie. Umiejętne czytanie i interpretowanie
(tak właśnie interpretowania) prawa jest niestety umiejętnością która
wśród specjalistów bhp umiejętnością rzadszą niż umiejętności obco
językowe. Jest to moja obserwacja być może odosobniona ale jednak jest
faktem obserwowanym od kilku lat. Często klepiemy te same interpretacje
od lat wierząc że to prawda, a nie sprawdzając tego w przepisach prawa.
Interpretacja własna użycia środków ochrony przed upadkiem, a wystarczyło przeczytać instrukcję użytkowania do niego.
Służba
bhp to często komórka w strukturze organizacji która musi być i jest.
Umowa na obsługę bhp musi być to jest. Tak sobie myślę że z tą służbą
bhp to trochę tak jak z ubezpieczeniem musi być to jest. OC każdy
właściciel samochodu kupuje bo musi być a AC nie musi być to nie wszyscy
kupują bo „to się nie opłaca”. Niestety sami pracownicy służby bhp lub
osoby wykonującej zadania tej służby do tego doprowadzają ponieważ
klepią te same regułki i kwity od lat zamiast być na bieżąco ze
zmianami. Nie chodzi tu tylko o zmiany w prawie, chodzi również o zmiany
w technologi czy w procesach. Gdyby potrafili być forpocztą
nowoczesności, gdyby potrafili pokazywać optymalizację i korzyści w
procesach pracy skorelowane z podnoszeniem kultury bezpieczeństwa w
zakładzie pracy to być może byli by traktowani jak partnerzy biznesowi
przez pracodawców czy menedżerów a nie jak wyrobnicy którzy muszą być a
są piątym kołem u wozu i nie zarabiają na firmę.
Podsumowanie:
jeśli jesteś pracownikiem służby bhp lub wykonujesz zadnia tej służby
przeczytaj choć raz w roku dział X kodeksu pracy, czy rozporządzenie
ogólne oraz akty wykonawczy które dotyczą zakładów z którymi masz do
czynienia. Poczytaj od czasu do czasu prasę branżową a nie tylko googluj
za wiedzą w Internecie bo słabym jest później argument w dyskusji bo
tak pisali na forum. Wybierz się choć raz w roku na konferencje czy
szkolenie i nie chodzi tu o to że prelegenci będą mądrze mówili tylko
rozmawiaj z innymi uczestnikami w kuluarach bo to jest też dobre źródło
wiedzy taka wymiana poglądów.
linkedin.com/in/przemek-pater-139baa10b
OdpowiedzUsuńzgodzę się i nie zgodzę. po pierwsze - wg mnie - to bhp w firmie jest tak silne, jak poparcie zarządu. a tego często nie ma. no bo skoro jest behapowiec, to niech się martwi... :-) po drugie, żeby dostać dobrą pracę, to trzeba mieć którąś z dwóch rzeczy: znajomości albo dobry PR. bo z mojego doświadczenia wynika, że mówienie prawdy na castingu oznacza przekreślenie swoich szans. nawet w renomowanych - zdawałoby się - koncernach. i tu dochodzimy do sedna: po co się uczyć i wciąż dokształcać, skoro nikt tej wiedzy nie potrzebuje? do tego wniosku wcześniej czy później dochodzi każdy. ci inteligentniejsi szybciej, ci głupi później. ja niestety należę już nawet nie do głupich, ale wręcz do debili: nie dość, że nie mówię tego, czego się ode mnie oczekuje, to jeszcze zadaję niewygodne pytania. z reguły pozostające bez odpowiedzi. kiedyś kolega, który jest kierownikiem w znanej firmie powiedział mi: "jesteś za wysoko kwalifikowany. u nas ważne, by mieć papier i niewiele doświadczenia. bo taki wykwalifikowany to za dużo krzyczy i jeszcze kasę będzie chciał". dlatego moje "zgodzę się i nie zgodzę." bo czy można się dziwić ludziom, że dostosowują się do wymagań pracodawcy? tym bardziej, że na rynku jest coraz więcej "młodych wilków", którzy po 3 latach studiów licencjackich na kierunku bhp nie wiedzą, co to jest kodeks pracy. ale za to sprzedać się umieją znakomicie. i to za niewielkie pieniądze. pozdrawiam, Przemek Pater
Wszystko w obu tekstach to prawda, najlepiej niestety weryfikowana po zwykle poważnym wypadku w firmie. Jak wiesz Bartek, staram się pilnować reguł bezpieczeństwa u mnie i moich pracowników, ale dojrzało to u mnie dopiero po pewnym ciężkim wypadku na budowie. No ale temat należy drążyć, wystarczy że jeden mądry po szkodzie, reszta niech się uczy z jego przykładu. Popieram służby bhp, choć nikt ich specjalnie nie lubi... Ale do czasu (oby nie śmiertelnego...).
OdpowiedzUsuńZ przykrością zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Z drugiej strony, to walka z wiatrakami Ile razy słyszałam że jasno i wyraźnie było powiedziane (np na rozmowie kwalifikacyjnej) że instrukcje pisze ja? "za opiniowanie nikt nie płaci " itd. Ja akurat lubię moja prace, ale "nowi" zaminieaja się w "teczkowcow" bez umiejętności czytania ze zrozumieniem w maksymalnie rok. I czyja to wina
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo ciekawy i refleksyjny komentarz na temat postrzegania służby BHP w różnych środowiskach biznesowych. Wskazuje na częste niedocenienie roli specjalistów ds. BHP oraz postrzeganie bezpieczeństwa pracy jako koniecznego obowiązku, a nie inwestycji w efektywność i dobrostan pracowników. Jest też analizą różnic w podejściu do BHP między firmami, gdzie niektóre traktują je bardziej jako integralną część procesów, podczas gdy inne oczekują, że służba BHP będzie działała bardziej samodzielnie. To wyraża potrzebę zmiany mentalności i zrozumienia, że inwestycja w bezpieczeństwo i ergonomię pracy może przynosić korzyści zarówno pracownikom, jak i przedsiębiorstwu. Ja zainwestowałem w sprzęt bhp z https://elmix24.pl/
OdpowiedzUsuń